Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Piękno brutalizmu

 

Czas czytania: ~8 min


architektura współczesna

 

Szesnaście kielichów, trzy tygrysy, surowy żelbet połączony z gładkim szkłem. O czym mowa? O katowickim dworcu, najlepszym przykładzie architektury brutalistycznej w Polsce i jednej z najciekawszych konstrukcji kielichowej na świecie Czy architektura może być brutalna? Zazwyczaj myśląc o budynkach używamy słów ładny, brzydki, ciekawy, czy nijaki. Jednak w latach 50. w Europie zachodniej zaczęto używać terminu architektura brutalistyczna, tak określano ówczesne projekty francuskiego architekta pochodzenia szwajcarskiego – Le Corbusiera. Ten papież modernizmu w latach 20. i 30. tworzył purystyczne, białe pudełka, dając podwaliny pod ruch architektury zwany stylem międzynarodowym, który zawojował cały świat. Jednak Le Corbusier słynął z tego, że potrafił odrzucić swojej wcześniejsze dokonania i zacząć od nowa. Tak było po II wojnie światowej. Widząc zburzone miasta podobnie apelowały, by odbudowywać je zgodnie z „duchem nowej epoki”. Tym razem proponował styl realistyczny, surowy, oddający siły agresji tkwiące w człowieku. Piękno betonu W Marsylii w latach 1946-52 Le Corbusier zbudował niecodzienny blok mieszkalny, Unité d`Habitation , słynną Jednostkę Marsylską, która zrewolucjonizowała architekturę. Z jednej strony blok był olbrzymi, zamieszkało w nim 1600 osób, z drugiej jego forma była niespotykanie surowa. Po raz pierwszy na taką skalę zastosowano nieotynkowany beton, o którym architekt mawiał „béton brut”. Początkowo blok miał być stalowy, ale w warunkach powojenny była to konstrukcja zbyt droga, dlatego zdecydowano się na beton. Gdy robotnicy zdjęli szalunek, czyli drewnianą formę, do której wlewa się beton, ukazała mu się powierzchnia o bogatej fakturze, z odciśniętymi deskami. Surowy beton zachwycił Le Corbusiera swoim naturalnym pięknem, postanowił go już więcej nie tynkować, co było też ekonomiczniejsze. „Béton brut” szybko stał się symbolem nowego brutalizmu i powojennej architektury. Na uroczystym otwarciu Jednostki Marsylskiej Le Corbusier powiedział: „Usterki rzucają się we wszystkich częściach tej budowli! Nie osłonięty beton ujawnia najmniejsze niedokładności połączenia desek, włókna i zgrubienia drewna, sęki itd. A czyż u mężczyzn i kobiet i nie widać zmarszczek i znamion, haczykowatych nosów, niezliczonych znaków szczególnych?”. Ten surowy styl podchwycili wpierw architekci brytyjscy, początkowo małżeństwo Peter i Alison Smithson. Tworzyli projekty osiedli, olbrzymich budynków mieszkalnych z zawieszonymi w ulicy galeriami-uliczkami w estetyce surowego betonu. Już ich szkoła w Hunstanton zbudowana w latach 1949-54 zdradzała umiłowanie stosowania materiałów w naturalnej postaci, co jest domeną brutalizmu. Szkołę tworzą ściany z nieotynkowanej cegły, konstrukcja stalowa jest tu wyeksponowana, nic jej nie zakrywa, podobnie z instalacjami. Smithsonowie mawiali: „Brutalizm stara się stawić czoło społeczeństwu masowej produkcji, stara się stworzyć surową poezję z działających skomplikowanych i potężnych sił”. Styl inspirował architektów na całym świecie, zarówno amerykańskich (Paul Rudolph), włoskich (Vittoriano Vigano) a nawet japońskich (Maekawa, Tange). Brutalizm po polsku Awangardowy styl surowego betonu udało się przeszczepić na polski grunt architektom katowickiego dworca. Budynek powstał w latach 1966-72, kiedy brutalizm na świecie powoli zamierał, jednak jego projekt powstał jeszcze w 1959 roku, kiedy to rozstrzygnięto konkurs na budowę nowego gmachu dworca. Autorami projektu był słynny zespół „warszawskich tygrysów”, tak nazywano tercet architektów złożony z Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego i Eugeniusza Wierzbickiego ze względu na ich śmiałe podejście do architektury. W Katowicach zastosowali dwa elementy uważane w tamtych latach za najbardziej nowatorskie: estetykę brutalizmu i konstrukcję kielichową. Ta ostatnia wynikała po części z ekspertyz górniczych. Skłoniły one projektantów do zastosowania szesnastu żelbetowych grzybków-kielichów, ułożonych w dwóch rzędach. Tak powstała olbrzymia hala dworcowa o długości 144 metrów, szerokości 54 i wysokości 14,5 metra. Żelbetonowe kielichy nawet dziś pomimo grubej warstwy brudu i sadzy zdradzają swoją bogatą fakturę nagiego betonu z widocznym szalunkiem desek. Są one perfekcyjnie wykonane, co można porównać z surowym betonem stosowanym przez współczesnych architektów. Młoda pracownia z Gliwic medusa group przy ostatniej przebudowie domu towarowego „Ikar” w Gliwicach zastosowała szereg brutalistycznych elementów, oprócz nieotynkowanej cegły i konstrukcji stalowej zastosowali też żelbetowe szyby wind z widocznym deskowaniem. Jednak daleki jest on od maestrii katowickich kielichów. Przy konstruowaniu ich drewnianych form pracowali najlepsi cieślowie, w tym nawet okrętowi. Trudności bowiem przysporzyła niespotykana geometria kielichów, w których zastosowano… powierzchnie hiperboliczne. Grzybek alias kielich alias parasol Zadaszenie budynków to problem stary jak architektura. Od początku jednak dążono do tego, by uzyskać jak największe przykrycie za pomocą jak najmniejszej liczby podpór. Na początku były cztery ściany na których spoczywał dach, potem wraz z odkryciem kolebki, wystarczyły dwie ściany pomiędzy którymi było łukowe sklepienie. W średniowieczu skrzyżowano dwie kolebki pod kątem prostym, z ich przecięcia powstało sklepienie krzyżowe. Do jego podparcia wystarczyły już tylko cztery filary. Jednak wraz z rozwojem techniki chciano coraz wydajniejszych rozwiązań. W sukurs architektom i konstruktorom przyszedł beton, zwłaszcza ten ze zbrojeniem stalowym, czyli żelbet. Pozwalał uzyskiwać coraz bardziej wyrafinowane sklepienia, a ich formę można było dowolnie kształtować w zależności od kształtu szalunku, dzięki czemu nic już nie ograniczało wyobraźni architektów. Nie wiadomo, kto pierwszy pomyślał, by sklepienie podeprzeć tylko jednym słupem, w samym środku ciężkości przykrycia. Tak narodziły się kielichy, zwane grzybami, które przypominają również parasolki wygięte przez wiatr na drugą stronę. Ten typ konstrukcji najbardziej udoskonalił i rozpowszechnił na świecie Felix Candela, hiszpański architekt pracujący w Meksyku. Krótka historia grzybków Candela należał do tego pokroju architektów, co Nervi, czy Calatrava, którzy opierali swoje działa na konstrukcji. Struktura tworzy formę ich budowli. Candela już pod koniec lat 40. zainteresował się cienkościennymi łupinami żelbetonowymi. Formował z nich pierwsze przykrycia hiperboliczne, które mają zadziwiające właściwości konstrukcyjne, mogą być bardzo cienkie, a zarazem sztywne i wytrzymałe. Powierzchnie hiperboliczną każdy może skonstruować. Wystarczy położyć kwadratową kartę na stole, jej dwie krawędzie przy jednym kącie należy przykleić do stołu, natomiast dwie kolejne krawędzie należy poderwać do góry. Wygięta płaszczyzna tworzy powierzchnię hiperboliczną, już nie płaską, a trójwymiarową. Łatwo sobie uzmysłowić zwiększoną sztywność hiperboloidy unosząc kartkę w powietrze. Gdy trzymamy ją zupełnie prosto, kartka opada w dół, ale wystarczy ją trochę tylko wygiąć, jakby tworząc rulon, a kartka nie tylko nie opada, ale można na niej umieścić także obciążenie, na przykład długopis. Candela jako pierwszy zestawił cztery powierzchnie hiperboliczne w jedną strukturę, którą wyglądała jak kwadrat z zapadniętym środkiem. Tak powstała odwrócona parasolka, czyli grzybek, który podtrzymywał słup w samym środku zadaszenia. W latach Candela 50. zbudował szereg budowli zestawiając ze sobą rzędy grzybków. Pojedynczy parasol mógł mieć nawet kilkanaście metrów rozpiętości, dzięki temu budynki miały minimalną liczbę słupów, co odpowiadało wymaganiom przemysłu. Konstrukcje kielichowe stosowano więc w obiektach magazynowych i produkcyjnych. W Meksyku stoi do dziś hala targowa Mercado de Coyacan, która przypomina katowicki dworzec. Jej autorem jest Pedro Ramirez Vazquez, natomiast konstrukcję opracował Candela. I tam i w Katowicach grzybki mają lekko przekrzywione daszki, tak że pomiędzy jednym rzędem, a drugim daszki nie stykają się ze sobą. W prześwicie jest pas szkła, który umożliwia doświetlenie potężnego wnętrza. Grzybki Candela stosował także w projektach kilku stacji metra w Meksyku. Z pojedynczych tworzył przekrycie dla stacji benzynowych, czy przejść granicznych. Ten typ konstrukcji zawędrował w świat. W Stanach Zjednoczonych terminal portu lotniczego w Newark w New Jersy zbudowano z rzędów kielichów, które tworzą wygięty w łuk budynek. Niedawno został odnowiony i wygląda imponująco. Słynny konstruktywista włoski Pier Luigi Nervi z grzybków zbudował Pallazo del Lavoro, znakomitą halę wystawową otwartą w 1961 roku. Zbudowana jest z 16 grzybków, jednak tylko kolumny wykonane są z betonu. Daszki są stalowe, mają widoczne od spodu żebra. Koniec ery kielichów Konstrukcje kielichowe nie zawojowały świata. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź znajdziemy w każdym supermarkecie, czy nowej hali produkcyjnej. To stal, z której łatwiej budować duże przykrycia. Konstrukcje kielichowe wymagają dużych nakładów pracy, oprócz rzeszy wykwalifikowanych pracowników, cieśli budujących skomplikowane formy, potrzebni byli też pracownicy układający siatkę zbrojeniową. Kielichy powstawały na placu budowy. A hale stalowe buduje się już z gotowych elementów, szybko i tanio. Także koszty drewna potrzebnego do budowy szalunków są dziś zbyt wysokie. Zwyciężyła ekonomia. Dlatego robiąc zakupy mamy do czynienie zazwyczaj z nijaką przestrzenią stalowej hali, niż z wyrafinowaniem hali Mercado w Meksyku. Katowicki dworzec jest tym bardziej godny zachowania, bo jest częścią światowego dziedzictwa, częścią tej odnogi architektury, która już nie powróci. Na tle innych brutalistycznych i kielichowych budowli jest też bardzo udany, pełen lekkości. Narożniki budowli są oderwane, wyglądają niczym skrzydła. Zestawienie dużych połaci szkła, gładkiej podłogi z chropowatymi kielichami daje ciekawy kontrast. Brutalizm od początku był skierowany przeciw społeczeństwu konsumpcyjnemu. Czy więc wyburzenia katowickiego dworca pod nowy obiekt o dominującej funkcji handlowej nie będzie ironią losu? Tomasz Małkowski, GW Katowice

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Flow – drugi etap projektu w centrum Łodzi
Flow – drugi etap projektu w centrum Łodzi

„Dwa miesiące po oficjalnej inauguracji Flow ruszamy z budową drugiego - znacznie większego i zróżni ...

Budowa Kulturoteki coraz bliżej
Budowa Kulturoteki coraz bliżej

W warszawskiej dzielnicy Wesoła być może już niedługo powstanie wyczekany budynek łączący bibliotekę ...

E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.
E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.

Regulacyjne i technologiczne zmiany w zakresie metod wznoszenia budynków doprowadziły w ostatnich la ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Opinie
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera