Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Najważniejsze jest budowanie

 

Czas czytania: ~8 min


Portret Piotra Szaroszyka

 

AmLFgAkt32JmI5kzakUuPd99G5q6BFd3sMRQiAFyWGX6eYkOQPkotH6A8YzB_szarpszykcuga3.jpg
Piotr Szaroszyk - dopieszczony minimalista Gdy tylko zaświeci słońce wokół domu jednorodzinnego, na warszawskich Bielanach zaczynają biegać studenci ze szkicownikami i aparatami fotograficznym. Włażą na ogrodzenie - rysują, robią zdjęcia albo po prostu się gapią. - To nasz najlepszy projekt - twierdzi Piotr Szaroszyk (rocznik 62), polski architekt młodego pokolenia, laureat konkursu na Najpiękniejszy Dom Świata, Najlepszy Dom Warszawy i wielu innych. Kariera usłana nagrodami Rzadko się zdarza , żeby kariera polskiego architekta przebiegała tak jak Szaroszykowa. Ulubieniec nauczycieli i starszych kolegów - nawet gdy studiował, traktowali go jako pełnoprawnego partnera. A studiował na początku lat 80. - w latach inwestycyjnej mizerii - i, jak większość młodych, nadzieje zawodowe łączył głównie z udziałem w międzynarodowych konkursach architektonicznych. Korzystny przelicznik dolara pozwalał architektom żyć z nagród, wtedy było to nawet modne - olewać nudną praktykę i ścigać się w konkursach.Szaroszykowi już pierwsza próba przyniosła sukces - wyróżnienie Kenzo Tange, słynnego architekta japońskiego, za metodologię projektowania domów jednorodzinnych w konkursie ogłoszonym dla studentów z okazji kongresu Światowej Unii Architektów (UIA) w Kairze w 1984 roku. Po tym wyróżnieniu pracę w swoim biurze projektowym zaproponował mu Zbigniew Zawistowski (przedwcześnie zmarły, wieloletni prezes SARP-u, jedna z najciekawszych postaci polskiej architektury lat 80.). Współpracując z nim , Szaroszyk wziął udział w kilku prestiżowych, krajowych inwestycjach i zdobył kolejne nagrody (tym razem krajowe), m.in. w urbanistycznym konkursie na projekt zagospodarowania warszawskiego osiedla Za Żelazną Bramą (teraz ta praca jest częścią planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu) i centrum osiedla Manifestu Lipcowego w Częstochowie.
LjiKlmj20eO5PMJz3nRgSZMH6fOTnBsQBFucHpAVYtc9PH9c6j4WuIWugu7O_szaroszykdomswiat1.jpg
Najpiękniejszy dom świata Największy sukces - wygrana w konkursie na " Najpiękniejszy Dom Świata " zorganizowany w 1989r. We Włoszech przez Banco di Napoli - Przyszedł chwilę później. Szaroszyk i Janusz Kaczorek (kolega z pracy, współautor projektu), podeszli do tematu systematycznie, na zimno i świadomie nawiązując do lokalnej włoskiej architektury. Wymyślili dom (foto) odwołujący się do starożytnych wzorów rzymskiej willi i modernizmu, a smaczków stylu lombardzko-emiliańskiego (charakterystycznych dla regionu, gdzie dom miał powstać ) szukali w katalogach wystaw narodowej architektury włoskiej. Ich projekt ( jako jeden z czterech na ponad 600! Zgłoszonych) przeszedł do drugiego etapu konkursu - opracowania szczegółowego. Zwycięstwo w finale zawdzięczają - jak twierdzi Szaroszyk - korzystnemu kursowi dolara i ... naiwności. - Po pierwsze, nasi koledzy z wielkich renomowanych biur zajęci byli " normalną " pracą, a nam socjalistyczny przelicznik dolara pozwolił poświęcić na ten projekt cale dwa miesiące. Wiedzieliśmy już, że jesteśmy w finale i że tak czy owak dostaniemy co najmniej 10tys. Papierów (za tyle największe polskie biura pracowały wtedy przez rok). Mogliśmy więc nie pracować, tylko przygotowywać projekt- wspomina Szaroszyk.Dzięki temu dom, ku zachwytowi jury, był niesłychanie precyzyjnie wpisany w działkę. Po drugie, za PRL-u sposób kalkulowania kosztów budowy był zupełnie inny niż na Zachodzie, dlatego dom Szaroszyka i Kaczorka miał powierzchnię użytkową o 30 proc. większą, niż inne zgłoszone do konkursu, co bardzo spodobało się komisji. Sukces pociągnął za sobą prestiżową wystawę w paryskim Centrum Pompidou, 50 tysięcy dolarów nagrody oraz trwającą do dziś popularność we Włoszech. Naiwność spowodowała jednak , że nie wykorzystali w pełni swego zwycięstwa nad ponad 600 zespołami projektowymi z całego świata, bo po prostu nie umieli "się sprzedać". Nie nawiązali współpracy z żadnym z renomowanych międzynarodowych biur projektowych - gdyby wtedy mieli dzisiejsze doświadczenie organizacyjne, marketingowe i rynkowe, to zwycięstwo byloby dla nich odskocznia do dalszej międzynarodowej kariery.
j3UBYY7Jwzq49LeSZ5iYO0QERPPv1eu7dA4Opa7MpvOGmBn3JC0CssDUa1EJ_szaroszykcuga1.jpg
Willa na Bielanach W kraju, po prezentacjach ich osiągnięć w prasie specjalistycznej, szybko dostali zlecenie na duży dom jednorodzinny. Willa na Bielanach, którą razem zaprojektowali i zbudowali, zdobyła w konkursie "Życie w architekturze" nagrodę "za najlepszy dom jednorodzinny Warszawy wybudowany w latach 1990-96". - Ten dom powstawał w ścisłej współpracy z inwestorem, który wiedział czego chce, a jednocześnie w pełni nam zaufał, a taka sytuacja nie zdarza się często - mówi Szaroszyk. Jest to zrobiona z przymróżeniem oka impresja na temat dominującego w północnej Warszawie (szczególnie w okolicy, gdzie dom stoi) międzywojennego modernizmu. Kubiczna bryła o płaskim dachu, zbudowana z pomalowanej na biało cegły o wyeksponowanych poziomych podziałach elewacji, nie jest jednolitym pudelkiem. Rozczłonkowuje się wyraźnie na front i odogrodowe prywatne "zaplecze". Północna elewacja kojarzy się nieco z " najpiękniejszym domem świata", ma nieregularnie rozrzucone poziome i pionowe okna oraz oszalowany drewnem wykusz kryjący klatkę schodową. Biel ścian rozbija seledyn szalunku, biegnące wzdłuż wykusza, pomalowane na ten sam kolor , rynny oraz jasnoseledynowe okratowania. Dystans wobec międzywojennej awangardy podkreślają też okrągłe kolumny zamykające bryłę z obu stron. Rzucają się w oczy znane powszechnie cechy modernizmu - szlachetna prostota, purytańska wręcz oszczędność środków i przytłaczający ciężar skąpo przeszklonej ściany (od ogrodu zredukowano jej masę przez podwyższenie terenu). Zimna abstrakcyjność budynku nieco odstrasza, ale rekompensują to ciepłe wnętrza i doskonale zaplanowany ogród będący ich naturalnym przedłużeniem. Domownicy twierdzą jednak, że zwłaszcza od strony ogrodu przydałoby się więcej okien doświetlających pokoje.
qdOgwYJCtG4CjzjjMO2RFA2CGaI85JTjKROqJkrmak4ApbnLKRHtxTt0khdF_szaroszykcmantarz3.jpg
Kurhan Romans Szaroszyka z " mieszkaniówką" trwa do dziś. Razem z aktualnym partnerem Janem Rycerskim prowadzi kilka budów na Pradze i Mokotowie. Nie zawsze jednak współpraca z inwestorami układa się tak sielankowo jak na Bielanach. Parę razy zdarzyło się, że zleceniodawca "przewalił" im cały projekt do góry nogami, tak że byli bliscy zerwania umowy. Poza projektami domów Szaroszyk ma na koncie kilka budynków o innych funkcjach. Współpracował z Tadeuszem Spychałą przy projekcie warszawskiego Sheratona (czuje się autorem zwłaszcza fasady hotelu); a fakt, że jest współtwórcą projektu, otwiera przed nim liczne drzwi przy niełatwych staraniach o zlecenia komercyjne. Dziś oczkiem w głowie Szaroszyka jest projekt Cmentarza Południowego w Warszawie. Gdy o nim mówi, w jego głosie słychać prawdziwą pasję. Przedsięwzięcie obejmuje plan zagospodarowania przestrzennego 55-hektarowej działki oraz projekty kaplicy i budynku administracyjnego o łącznej powierzchni ponad 2500 m kw. Obiekt jest już prawie gotowy - ma się kojarzyć z kurhanem, paleolitycznym grobowcem, (większość pomieszczeń technicznych umieszczono w sztucznie usypanym wzgórzu pokrytym trawą) z wydrążonymi wewnątrz korytarzami oraz pieczarami-kaplicami. Surowość podkreśla szara, monolityczna, betonowa konstrukcja. Duże wrażenie robią kaplice o purytańskim wystroju, rozświetlone snopami światła wpadającymi przez olbrzymie świetliki. Po przejściu drzwi prowadzących na teren cmentarza zwraca uwagę rytmiczny podział kryjących wnęki na urny betonowych ścian zmniejszających się stopniowo.Specyfika banku nie pozwala na łatwe skojarzenia z innymi projektami Szaroszyka - są tam tak charakterystyczne dla niego "rozsypane" poziome i pionowe małe okna (jak w elewacji kaplicy pielgrzymkowej Notre Dame du Haut Le Corbusiera) i kolumnada przypominająca fasadę hotelu Sheraton. Cały projekt to połączenie różnych stylistyk (trochę modernizmu, trochę architektury ekologicznej), a wszystko dla wydobycia uroczystego charakteru miejsca i próby symbolicznego połączenia ziemi i nieba. Płaszcz formy i materii Ta umiejętność spójnego łączenia różnych tradycji bierze się z deklarowanej przez Szaroszyka techniki projektowania (sam określa ją jako racjonalistyczną, a mi wydaje się, że ma ona wiele wspólnego z funkcjonalizmem).Szaroszyk nie szuka własnego stałego stylu, tylko do każdego "zadanego " tematu podchodzi w sposób jednostkowy. To funkcja i kontekst urbanistyczny decydują o formie, jaką budowla przybierze. - Najtrudniejsze jest przejście od analizy urbanistycznej i funkcjonalnej do języka rysunku i planu, do tego miejsca, w którym tak naprawdę powstaje architektura - mówi Szaroszyk. - "Najgorszy" moment to przełożenie abstrakcyjnej wizji na geometrię, estetykę, funkcję i rozwiązania materiałowe - ubranie symbolicznego pomysłu w płaszcz formy i materii.Choć Szaroszyk czerpie formy z modernizmu , nie spełnia wcale jego postulatu odarcia architektury z symboliki. Przeciwnie - projekt cmentarza to jeden wielki symbol przełożony na miniamalistyczną estetykę i tworzywo. Wyniosły, modernistyczny arystokratyzm spotyka się tu z manifestowaną ostentacyjnie skłonnością do prostoty. Budowanie Praktyki uczył go Zbigniew Zawistowski - człowiek stojący twardo na ziemi. W ostatnich latach "wystartował" w kilku krajowych i zagranicznych konkursach na budynki komercyjne(np. siedzibę Telekomunikacji czy PZU). - to było ważne doświadczenie - poznałem kulisy rywalizacji i uświadomiłem sobie, że zwycięstwo w konkursie nie zawsze oznacza realizację projektu - mówi Szaroszyk. Szczególnie boleśnie przekonał się o tym po wygraniu (razem z austriackim architektem Seppem Frankiem) międzynarodowego współzawodnictwa na tereny Wystawy Światowej Expo '95 w Wiedniu. Projekt zwyciężył, ale z realizacji nic nie wyszło, wystawa odbyła się w innym mieście, a na bazie "ich" projektu kto inny zbudował centrum wystawowe.To wiedeńskie doświadczenie skutecznie zniechęciło go do dalszego uprawiania wyłącznie konkursowego współzawodnictwa. - Architektura to budowanie, a nie wyścig rysunków. Konkursy są dobre jako studencka wprawka. Później najważniejsze jest budowanie - mówi.Z drugiej strony trudno mu zaakceptować fakt, że zlecenia zbierają głównie projektanci o "administracyjnej przeszłości", którzy potrafią coś "załatwić" lub opłacają urzędników o odpowiednich koneksjach, umożliwiających przebicie się przez biurokratyczny gąszcz zezwoleń.Według niego architektura jest sztuką budowania, która lepiej realizuje się w małych, twórczych zespołach o wyraźnym profilu niż w wielkich anonimowych biurach projektowych. Wzorem jest dla niego Hans Hollein (austriacka sława), który pracuje bez wielkiego zespołu, a główny nacisk kładzie na autorską bezpośredniość obcowania z projektami.

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Urodziny Szybu Krystyna
Urodziny Szybu Krystyna

Budowa wieży wyciągowej szybu Kaiser Wilhelm II na terenie kopalni węgla kamiennego Hohenzollern zak ...

Kultura w kasynie
Kultura w kasynie

Kasyno Kultury, placówka kulturalna działająca w Kwidzynie od końca 2023 roku mieści się w budynku o ...

E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.
E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.

Regulacyjne i technologiczne zmiany w zakresie metod wznoszenia budynków doprowadziły w ostatnich la ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Sylwetki
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera