Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


To będzie wielki projekt

 

Czas czytania: ~6 min


dKiSvadL7uNurCyksxrP27PBaJMa4lr6y1oB3n47t7yXF2keAS4d7EC7L1hD_pszczulny.jpg
Rozmowa ze Zbigniewem Pszczulnym, architektem, współzałożycielem pracowni architektonicznej JSK, która zaprojektuje Stadion Narodowy w Warszawie.

Wyobraźmy sobie taką sytuację. Jest lato 2012 roku, finał Euro, Polska gra z Niemcami. Komu Pan kibicuje?

To jest jasne. W zeszłym roku podczas mistrzostw świata w Niemczech byłem z rodziną na meczu Polska – Niemcy w Dortmundzie. Mieliśmy biało-czerwone koszulki. Nawet moja córka, która wychowała się w Niemczech kibicuje polskiej reprezentacji.

Urodził się Pan w Toruniu, studiował w Gdańsku. Jak znalazł się Pan w Niemczech?

Wyjechałem na praktykę w 1981 roku, dokładnie zapamiętałem datę, bo wtedy to było święto – 22 lipca. Bilet powrotny miałem na 16 grudnia tego samego roku. Niestety, w międzyczasie był 13 grudnia. I to sprawiło, że zostałem. Po pierwsze, nie było żadnego samolotu. Po drugie, nie chciałem wracać do takiej Polski. Najgorsze było to, że przez długi czas zupełnie nie wiedziałem co się działo z moją rodziną. Dopiero po jakimś czasie przez pocztę strajkową dostałem list od mojej żony, w którym pisała, że u nich wszystko w porządku. Potem udało się rodzinę ściągnąć do Niemiec.

Jak powstało wasze biuro w Niemczech?

Myśmy robili tam karierę trochę na zasadzie inności. Wiadomo, że z takim nazwiskiem trudno udawać Niemca (śmiech). Np. wygrywając konkurs na stadion w Düsseldorfie podkreślaliśmy naszą polskość, byliśmy z tego dumni. Düsseldorf to zresztą miasto partnerskie Warszawy. Od zawsze byliśmy ludźmi, którzy łączyli Polskę i Niemcy. To w dużej mierze dzięki nam powstała w Warszawie siedziba Mercedesa. To był koniec lat 90. i myśmy ich przekonywali, że tu naprawdę da się budować. Trzeba pamiętać, że wtedy to wyglądało jeszcze trochę inaczej. Oni mieli wrażenie, że w Polsce to chodzą białe niedźwiedzie. Do dziś zachęcamy Niemców żeby przyjeżdżali nad Wisłę, i ci którzy to robią są zdziwieni jaki to wspaniały kraj. Są zszokowani, że ludzie są tu tak dynamiczni i znakomicie wykształceni.

Jak zaczęła się Pana zawodowa przygoda w Polsce?

Po upadku muru berlińskiego założyliśmy biuro w Berlinie - zaczęliśmy projektować m. in. nowe lotnisko Schönefeld. Naturalnym krokiem w rozwoju było potem otworzenie biura w Warszawie. To był rok 1996. Dostaliśmy zlecenie na projekt biurowca w miejscu, gdzie dziś stoi Galeria Mokotów. Potem startowaliśmy w konkursie na lotnisko – wygrali go Hiszpanie, ale biuro powolutku się rozwijało. Pomału dostawaliśmy coraz lepsze zlecenia. Pierwszym prestiżowym konkursem, który wygraliśmy był projekt lotniska w Łodzi. To było cztery, pięć lat temu. Niestety, konkurs był tak sprytny, że wyłoniono trzech zwycięzców i lotnisko budował ktoś inny.
Potem wygraliśmy lotnisko we Wrocławiu i zaczęliśmy się starać o projekt stadionu Legii. Po przjęciu klubu przez ITI zadzwonił do mnie pan Walter i umówiliśmy się na spotkanie. Pokazaliśmy mu różne nasze pomysły. Potem z własnej inicjatywy, nieodpłatnie wykonaliśmy wizualizacje tego stadionu. Niestety, nic nie posuwało się do przodu. W końcu zgłosił się do nas pan Wejchert i zaproponował: „zróbcie nam cały projekt, my wam zapłacimy, a potem przekażemy go miastu”.

Jak wyglądała wasza droga przez mękę, czyli wygranie przetargu na projekt Stadionu Narodowego?

W październiku złożyliśmy swoją kandydaturę do udziału w konkursie.
31 października została ogłoszona lista, tych którzy się zakwalifikowali do tego „beauty contest” - potem ósmego listopada musieliśmy przedstawić naszą koncepcję na stadion. Po tych prezentacjach zostało trzech „nominowanych do Oskara” - APA KA, HOK i my. Naprawdę poczuliśmy się wyróżnieni, że znaleźliśmy się w tak znakomitym gronie. To co się potem stało, przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. To nie jest pierwszy duży projekt, który robimy, ale czegoś takiego jeszcze nie było. Takiego zainteresowania jeszcze nigdy nie przeżyliśmy. Podkreślam jednak, że jesteśmy na to gotowi – wiemy jak poustawiać naszych ludzi, żeby projekt szybko się posuwał do przodu. Wiemy jak te procedury wyglądają w Warszawie. Ze stadionem jest trochę jak z budową domu. Jak projektujesz dom to pytasz się właściciela o jakieś preferencje, ile ma być łazienek, czy ma być dużo miejsca na książki itd. I nie chcę tu zabrzmieć patetycznie, ale ponieważ jest to Stadion Narodowy, to w pewnym sensie ten dialog musi być prowadzony z całą społecznością, z całym narodem. Ludzie muszą mieć poczucie, że to jest też ich projekt. Mamy nadzieję, że to będzie nowy wielki projekt, co najmniej tak samo rozpoznawalny jak PKiN.

Jak będzie wyglądał nasz stadion?

Chcemy go zaprojektować w ten sposób, żeby murawa była jak najbliżej kibiców. Kwestia szczegółowych rozwiązań – tego czy np. dach będzie zupełnie zamykany, czy nie, to już jest decyzja inwestora. My proponujemy dach nad trybunami, który w czasie budowy zostanie hydraulicznie podniesiony do góry. Jest to rozwiązanie bardzo funkcjonalne, a zarazem tanie. Koszt obniża to, że nie trzeba stawiać rusztowań. W naszym laboratorium w Niemczech, w tunelu aerodynamicznym dokładnie badamy jaki wpływ na całość będzie miał wiatr. Dach jest wielkim żaglem i musimy sprawdzić jak on pracuje. Poza tym dochodzą różne ważne szczegóły. Będzie tam centrum konferencyjne, będzie loża prezydencka itd. Jeśli chodzi o toalety, to będzie 600-700 stanowisk zrobionych w systemie przejściowym, jednymi drzwiami wchodzimy, innymi wychodzimy. Pod samym stadionem planujemy miejsca parkingowe na 1,5 tys. samochodów plus dodatkowo miejsca obok stadionu.

Co dalej z projektem?

Są konkretne fazy projektowania. Najpierw musi być koncepcja, potem projekt budowalny i dopiero z nim można wystąpić o pozwolenie na budowę. Do końca czerwca trzeba przygotować tzw. projekt przetargowy, który pozwoli oszacować koszty i wyłonić wykonawcę. W czasie wyłaniania wykonawcy będziemy pracować nad projektem roboczym, czyli takim, który określi ostatnie szczegóły budowy.
Teraz najważniejszą kwestią jest decyzja lokalizacyjna - czy stadion ma powstać na błoniach, czy w niecce. Ona powinna być podjęta najpóźniej w ciągu dwóch tygodni. W każdym razie u nas praca ciągle wre.

Źródło: zw.com.pl

Zobacz. Wiklinowy koszyk

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Nagroda Architektoniczna Prezydenta m.st. Warszawy vol. 10 - wyniki konkursu architektonicznego
Nagroda Architektoniczna Prezydenta m.st. Warszawy vol. 10 - wyniki konkursu architektonicznego

To była jubileuszowa, dziesiąta edycja konkursu o Nagrodę Architektoniczną Prezydenta m. st. Warszaw ...

Budowa Kulturoteki coraz bliżej
Budowa Kulturoteki coraz bliżej

W warszawskiej dzielnicy Wesoła być może już niedługo powstanie wyczekany budynek łączący bibliotekę ...

E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.
E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.

Regulacyjne i technologiczne zmiany w zakresie metod wznoszenia budynków doprowadziły w ostatnich la ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Sylwetki
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera