Galeria xystudio - Dom dla Bezdomnych w Warszawie - POLSKA ARCHITEKTURA XXL 2023 - MAZOWIECKIE
Data dodania: 2024-01-23 16:10:44
Dom dla Bezdomnych - Warszawa ul.Foliałowa 10
xystudio
Filip Domaszczyński, Marta Nowosielska, Dorota Sibińska
Celem było stworzenie schroniska na czasowy pobyt ludzi niepełnosprawnych i chorych. Pobyt w schronisku ma na celu oprócz ustalenia tożsamości, opiekę lekarską, terapię, diagnozę, po to by można było skierować mieszkańców do odpowiednich placówek specjalistycznych lub pomóc w uzyskaniu lokalu socjalnego i rozpoczęcia nowego życia. Projekt powstawał w trakcie pandemii, która zdążyła odcisnąć swój ślad w funkcjonujących placówkach. Wprowadzone zostały dodatkowe, niezależne wejścia do budynku, a także izolatki. Duży plac przed wejściem jest przygotowany na rozstawienie namiotów do izolacji.
Kontekst
Bezpośrednie sąsiedztwo obwodnicy osłoniętej ekranami akustycznymi, samoloty latające co 10 minut nad głowami, magazyny, szroty, małe domy jednorodzinne. Droga zniszczona, bez pobocza, kałuże i błoto. Tak było. Zaproponowaliśmy bardzo prostą, geometryczną bryłę opartą na betonowej bazie. Ten zwyczajny (nie architektoniczny) beton z odciśniętymi deskami z szalunku, z jednej strony nawiązuje do surowego otoczenia, z drugiej przywołuje w pamięci subtelną, drewnianą elewację z Jankowic. Okna luźno porozrzucane, od strony tarasu wręcz wycięte w elewacji, wprowadzają lekki rytm. Tworzą kompozycję bardziej od wewnątrz niż od zewnątrz. W pokojach niskie parapety są przy stołach, wyższe nad łóżkami. Małe okna można otwierać, dużych już nie. To oczywiście obniżyło koszty inwestycji, ale również zapewnia bezpieczeństwo i komfort podopiecznych.
Na elewacji zastosowaliśmy tynk mozaikowy w kolorze ceglanym. Kolor nie był przypadkowy. Spacerując po tej chaotycznej okolicy, dostrzegliśmy rdzawy odcień. Pojawiał się w ogrodzeniach, na dachach, nawet na niektórych elewacjach. Raz była to płytka klinkierowa, innym razem farba lub zwykła skorodowana blacha stalowa. Tworząc tą szarą bazę z koralowym zwieńczeniem wpisaliśmy dom w otaczający krajobraz. Zależało nam aby wtopić się i zaprzyjaźnić z otoczeniem. Długo walczyliśmy o starą gruszą na placu wejściowym. Pochylona, zgarbiona, jednocześnie pełna życia i gruszek. Teraz dumnie nas wita i na wiosnę zakwitnie, stając się symbolem przetrwania.
Ludzie
Dom zaprojektowany został dla 80 osób będących w kryzysie bezdomności. Mieszkańcy śpią w 6 osobowych pokojach. Są to przede wszystkim ludzie chorzy i niepełnosprawni ruchowo.
Każdy z nich ma swoją historię, którą nie zawsze chce się podzielić. Jedni trwają, drudzy walczą, inni czekają. Właściwie każdy z nich na coś czeka. Czeka na przydział do innego domu, na operację w szpitalu, na mieszkanie socjalne. Czekają zwykle 2-3 lata, tyle trwa przejście w naszym kraju wszystkich procedur. Nie są nadmiernie towarzyscy, preferują samotność. Jedynie miejsce prawdziwej integracji jest jak zawsze w palarni – tu możemy zobaczyć, jak ze sobą rozmawiają. Drugim miejscem integracji okazał się mały staw po drugiej stronie ulicy. Panowie zakupili z zasiłku wędki i łowią ryby wraz z okolicznymi mieszkańcami. Nawiązują relacje, realizując kluczowy element terapii.
Sąsiedzi bardzo ciepło przyjęli nowych mieszkańców. Starsze osoby, szczególnie samotne, wpadną czasami zjeść wspólny posiłek i porozmawiać. Dużo osób przychodzi na niedzielne nabożeństwo do kaplicy. Brak płotu od strony ulicy Foliałowej i Emaliowej pozwoli otworzyć budynek na lokalną społeczność. Otwarty plac wejściowy zaprasza i łączy jednych z drugimi.
Bryła
Sercem budynku stała się centralna kaplica symbolizująca dom, pierwszą potrzebę człowieka. Skupiona wokół niego wspólnota ma dawać nadzieję, na lepsze jutro.
Chata ze spadzistym dachem wykonana została z drewna, można ją obejść, spoglądać na nią z góry z otwartych antresoli. To wszystko ma silne znaczenie symboliczne. W kaplicy możemy dostać wsparcie od Boga, od siostry, brata, ale i od obcego człowieka. Wśród mieszkańców są wyznawcy różnych religii. Co ciekawe, prawie wszyscy spotykają się o 19-tej na krótkim nabożeństwie. Przestrzeń kaplicy łączy się ze świetlicą i jadalnią. To było jedno z ważniejszych założeń, takiej przestrzeni brakowało w poprzednich warszawskich schroniskach. Teraz przestrzeń jest elastyczna. To szczególnie ważne w niedzielę, gdy goście z okolicy przychodzą na wspólną mszę – cała kaplica otwierana jest na świetlicę. Po mszy wrota są zamykane i można spokojnie oglądać seriale telewizyjne.
Wokół wewnętrznego dziedzińca na dwóch kondygnacjach znajdują się 6 osobowe pokoje, oddzielne dla kobiet i mężczyzn. W pokojach są również łóżka medyczne dla osób obłożnie chorych. Panuje wspólnota, silniejsi zajmują się słabszymi.
Na parterze znajdują się izolatki niezbędne w trakcie infekcji wirusowych, sala rehabilitacyjna a także gabinet lekarza i sala zabiegowa. W głębi, od strony ogrodu kryje się kuchnia i jadalnia.
Na piętrze są kolejne pokoje oraz mieszkanie dla pracowników – każdy ma malutką sypialnię z prywatną łazienką oraz wspólny salon z aneksem kuchennym. Od ogrodu wydzielony został duży słoneczny taras. Nie zabrakło oczywiście palarni, są dwie, po jednej na każdej kondygnacji.
Jest cisza i spokój. Jest jasno i czysto. Jest wentylacja. Te określenia możemy usłyszeć od ludzi, którzy jeszcze niedawno mieszkali w kilkunastoosobowych salach, na piętrowych pryczach, w suterenie, z malutkimi oknami pod sufitem.
Piwnice to zaplecze techniczne, ale przede wszystkim pralnia z suszarnią i przestronne magazyny. Tego najbardziej brakowało w domu przy ul. Gniewkowskiej. Trzeba pamiętać, że każda osoba opuszczająca dom wyposażana jest w „wyprawkę” – to zwykle dwa komplety ubrań, buty i oczywiście kubek. Wszystko przechowywane jest w piwnicach, setki butów, walizek toreb, wózków inwalidzkich, balkoników, kul... pamiętam, że widok poupychanych w stosach rzeczy zrobił na nas duże wrażenie. Zrozumieliśmy jak bardzo potrzebna jest przestrzeń do przechowywania.
Wnętrza
Wnętrza utrzymane są w jasnej tonacji, wykonane w sposób nad wyraz ekonomiczny. Ściany są białe, aby łatwo je można było odmalowywać. Posadzki kontrastowe zgodnie z zasadami projektowania uniwersalnego. Komunikacja jest czytelna, nie sposób się zgubić. Wnętrze tworzy tak naprawdę przestrzeń i mural autorstwa Marcina Czai. Tym razem, po wielu debatach i rozlicznych koncepcjach, przedstawia bardzo spokojny, roślinny wzór. Łączy w sobie kolory użyte we wnętrzu, które subtelnie rozjaśniają się ku górze. Jest w min coś optymistycznego, szczególnie na poziomie piętra. Wewnętrzny dziedziniec z ażurową balustradą daje nam poczucie przestrzeni i poczucie kontroli. Możemy spokojnie kontemplować życie na dole, możemy się komunikować lub zachować dystans jeżeli tego potrzebujemy.
Ciekawym rozwiązaniem okazał się też sufit a właściwie jego konstrukcja. Chcąc zminimalizować koszty wykonania dachu, zastosowaliśmy belki ze sprężonego betonu wypełnione kształtkami z płyty wiórowej. Powstał lekki dach o bardzo ciekawej tektonice i bardzo dobrych parametrach akustycznych, ważnych w tak dużej, otwartej przestrzeni. W dachu zainstalowano świetliki.
Wpuszczają do wnętrza naturalne światło co pomaga bardzo zaoszczędzić zużycie energii elektrycznej na oświetlenie.