Rem Koolhass o połączeniu architektury z polityką
Data dodania: 01.01.2000 Czas czytania: ~ 11 min
Państwa głos został zapisany. Głosować można raz na 24 godzinny na jeden obiekt z wybranej kategorii.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera
Data dodania: 01.01.2000 Czas czytania: ~ 11 min
Rem Koolhaas
Rem Koolhaas opowiada o związkach z marką Prada i polityką, o budowaniu w krajach autokratycznych i o uroku brzydoty.
Podobno planuje Pan zaangażowanie się w politykę. Czy architektura już Panu nie wystarcza?
Koolhaas: Nie zamierzam zajmować się polityką w tradycyjnym sensie tego słowa. Dlaczego jednak nie zrobić czegoś pożytecznego, jeśli jest taka możliwość? Dokucza nam przecież tyle nierozwiązanych problemów, a politycy w moim mniemaniu nie są w stanie sprostać nowym wyzwaniom. Nie mam zamiaru angażować się jako jednostka, a raczej poprzez moją firmę OMA i mój think tank AMO.
Koolhaas: Czy tacy staromodni socjaliści o których Pan mówi jeszcze w ogóle istnieją ? Bardzo się cieszę z takiego klienta, jak Prada. Firmy, która pcha do przodu kulturę współczesną. Lubię świat mody, niezależnie od tego czy jest przewartościowany czy też nie, ponieważ stwarza poczucie wysublimowania wykorzystując do tego stosunkowo skromne środki. Gdzie indziej znajdzie Pan coś takiego?
Koolhaas: Ważna architektura poprzedniego stulecia była pod mocnym wpływem systemów politycznych. Proszę popatrzeć na system sowiecki z jego konstruktywizmem i stalinizmem, na Weimar z jego nowoczesnością, na Mussoliniego i, oczywiście, nazizm z Albertem Speerem i jego gigantycznymi strukturami.
Koolhaas: Współczesna architektura jest niewolnicą rynku i jego mechanizmów. Rynek zastąpił ideologię. Architektura zamieniła się w spektakl. Musi się brandować i nie ma większego znaczenia poza odgrywaniem roli przestrzennej ikony – marki miasta.
Koolhaas: Stawiając tak duży budynek nie można uniknąć problemu ikoniczności. Ale i sam Pekin jest gigantem. Pracując nad takim obiektem w takim miejscu i dla takich ludzi trzeba nadać mu symbolikę władzy i powagi.
Koolhaas: Są dwie możliwości. Jedna ścieżka, nie boję się tego powiedzieć, to droga przeciętniaka, który buduje wszędzie, w każdym miejscu, ten sam budynek. Inna, to otwarcie się na wpływ ze strony unikalnych własności otoczenia i działki. My w OMA wybieramy ten drugi wariant. Jestem przekonany, że budynek CCTV jest nie do wyobrażenia w żadnym innym miejscu w Chinach i w tym sensie nie może być nigdzie powtórzony w tej samej formie.
Koolhaas: Wcale ich nie krytykuję. Jedynie próbuję wskazać różnicę pomiędzy nami. Uważam ich postawę za wygodnicką. Nie sądzę, że każda architektura powinna powstawać ze stali, szkła i betonu.
Koolhaas: Jasne, ale co z tego. Gehry, żeby na chwilę na nim się skoncentrować, nie chce zdradzać swoich przekonań politycznych. A po drugiej stronie nasza firma AMO pracuje dla Unii Europejskiej. Dopracowujemy politykę informacyjną Unii tak, ażeby przekaz był jasny, atrakcyjny i zrozumiały dla odbiorców.
Koolhaas: Same przekonania nie uczyniły oczywiście jeszcze niczego dobrego, ale jestem wystarczająco mocno staroświecki żeby uważać, że poglądy polityczne są istotne dla pracy architekta.
Koolhaas: Architektura sama w sobie nie jest winna. Dużo ważniejszym czynnikiem jest zaniedbanie polityczne. Główny problem to odcięcie emigrantów od ich sąsiadów.
Koolhaas: Pójdźmy tym tropem. Można być człowiekiem szczęśliwym lub nie. Niektóre budynki wpływają na nas jednak szczególnie depresyjnie.
Koolhaas: To był zawsze bardziej slogan niż program. Nie sądzę, żeby ktokolwiek dzisiaj jeszcze w to wierzył. W dzisiejszym designie widzę mnóstwo zbędnych rzeczy. Ale zawsze może być tak, że wahadło odchyli się w drugą stronę i powróci surowa estetyka.
Koolhaas: Tak. Przecież pisałem scenariusze dla Russa Meyera?
Koolhaas: W scenariuszu musi Pan scalić ze sobą różne epizody, zaplanować suspens i musi Pan to zgromadzić wszystko do kupy – na przykład dzięki edycji. Dokładnie to samo robi się w architekturze. Architekt zbiera epizody, pomysły przestrzenne i skleja je w większe struktury.
Koolhaas: Napisałem to w 1974 roku wspólnie z Rene Daalder. Scenariusz ma w sobie trzy poziomy. Na pierwszym poziomie bogaci Arabowie kupują archiwum filmowe w Hollywood i budują komputer dzięki któremu można ożywić ponownie każdą gwiazdę filmu. Drugi poziom dotyczy administracji Nixona, która wydaje fortunę na pomoc w znalezieniu zatrudnienia dla bezrobotnych aktorów. Trzeci poziom opowiada o Russie Meyerze, który robi film porno – ostatnią formę humanizmu.
Koolhaas: W tym czasie inspirowaliśmy się przede wszystkim Fassbinderem. Niestety Meyer odrzucił ten materiał.
Koolhaas: Tak Pan myśli! Frustracje są niestety podobne.
Koolhaas: Dobrym przykładem jest Euro Disneyland pod Paryżem. We wczesnych latach 90-tych zostałem zaproszony wraz kilkoma innymi znanymi architektami, jak Peter Eisenman i Jean Nouvel, do udziału w konkursie. Na przykładzie tej historii można pokazać, czym jest dzisiaj architektura i ile znaczy w niej czynnik kreatywności. Pewnego dnia w czasie wakacji dostaliśmy zaproszenie na spotkanie z Michaelem Eisnerem - w tym czasie szefem Disneya. Powstała trochę niezręczna sytuacja – kilka znanych osób ze świata architektury miało stanąć do bezpośredniego pojedynku przed szefem światowej korporacji. Ale jeszcze zanim zaczęliśmy prezentację Eisner spotkał się z dwójką znanych, amerykańskich architektów, którzy powiedzieli mu, że ta cała banda Europejczyków za drzwiami tylko sprofanuje ideę Disneya. Eisner natychmiast odwołał nasze prezentacje i dał im zlecenie. To jest kapitalistyczna demokracja.
Koolhaas: To prawda, jest z tym trochę kłopot. Ale jaka jest alternatywa? Szpitale czy przedszkola są OK, a budowanie siedziby chińskiej telewizji jest czymś złym z definicji ? Widzę to inaczej. Jeśli już decydujemy się na kontakty z takimi krajami, to powinniśmy brać udział w ważnych rzeczach. Ale zanim przyjmiemy zlecenie powinniśmy dokładnie zapoznać się z sytuacją kraju w którym chcemy pracować. Jako profesor Harvardu spędziłem mnóstwo czasu na badaniu kierunku, w którym rozwijają się Chiny. Jestem przekonany, że zakończenie tej drogi będzie czymś pozytywnym.
Koolhaas: Na początku tak myślałem. Ale okazało się, że jest dokładnie odwrotnie. Praca w tych krajach jest chorobliwie wręcz metodyczna, powolna i przebiega wedle sztywnego planu.
Koolhaas: Myślę, że burzenie jest błędem. Te budynki są rozpoznawalnym artefaktem poprzedniego systemu politycznego. Zacieranie tych wpływów wydaje mi się czymś niezdrowym z historycznego punktu widzenia.
Koolhaas: Także brzydota ma prawo do życia. Nasze społeczeństwo często tego nie toleruje. Widać to na przykładzie mebli, samochodów czy kobiet. Ale poważnie. Jeśli coś jest brzydkie, ale ważne, jest godne zachowania.
Koolhaas: Piękno to nie jest główny przedmiot moich zainteresowań. Ważniejsza jest adekwatność. SZA: Jaki jest najpiękniejszy budynek na świecie?
Koolhaas: Mówiąc konwencjonalnie – na przykład rzymski Panteon. Czy to nie jest charakterystyczne? Kiedy mówimy o pięknie, robi się nudno, a kiedy pojawia się brzydota, atmosfera natychmiast się ożywia.
Koolhaas: Zło ma wiele twarzy. Na przykład jest dzieckiem złośliwości oraz niemożności.
Koolhaas: Niekoniecznie. Zło może być piękne. Rzymskie Koloseum jest piękną strukturą z obrzydliwą przeszłością. Pomyśl tylko o walczących tam, krwawiących gladiatorach.
Koolhaas: Tylko centrum było zniszczone. Moja rodzina miała akurat szczęście. Mieszkaliśmy w nowoczesnym, przeszklonym budynku na peryferiach. Zima 1944/45 była bardzo mroźna, ale słoneczna. Musieliśmy jakoś się ogrzewać. Moi rodzice sadzali mnie na balkonie gdzie spiekałem się na raka, ale przeżyłem. Moim zdaniem Rotterdam jest jedną ze stolic europejskiej architektury dlatego właśnie, że został zniszczony. Destrukcja czasami bywa bardzo stymulująca.
Koolhaas: Nigdy tak naprawdę o tym nie myślałem. Ale w wieku 24 lat miałem na ulicy wizję, że powinienem zostać architektem.
Koolhaas: Oh, proszę Pana. To raczej trywialna uwaga.
Koolhaas: To nieważne. To pytanie nie dotyczy wcale architektury. Bardziej kwestii finansowych.
Koolhaas: OK, mieszkam w wiktoriańskim apartamentowcu w Londynie.
Koolhaas: Moje pokolenie przeżywa jako pierwsze prawdziwe, zawodowe zderzenie z globalizacją. Jesteśmy przyzwyczajeni do rozpatrywania wszystkiego w kontekście globalnym. To jest przyczyna dla której bronię modernizmu.
Koolhaas: Stary, ostry kontrast pomiędzy centrum i przedmieściem już dzisiaj nie obowiązuje.
Koolhaas: W tej chwili tak. Ale wie Pan co jest ironicznego w tej sytuacji ? Ludzie z suburbiów przynoszą z sobą swoje wartości: czystość, bezpieczeństwo, porządek – monotonię inaczej mówiąc. Przez to wydrążają miasto. Proszę popatrzeć na Times Square w Nowym Jorku. Nie ma tam już sex szopów, narkotyków, bezdomnych. Kliniczna czystość i bezgraniczna nuda.
Koolhaas: Razem z Oswaldem Mathiasem Ungersem opracowaliśmy teorię, że już niedługo równie ważne jak budowanie miast będzie planowanie ich upadku. Prawie w każdym mieście mamy sporo pustostanów. To przestrzeń, z którą trzeba umieć się obchodzić.
Koolhaas: Właśnie pracuję nad rozbudową budynku Ermitażu w St. Petersburgu. Koniec tej pracy zaplanowany jest na 2014 rok. Nie budujemy niczego nowego. Wykorzystujemy do rozbudowy muzeum już istniejące budynki. W tym procesie architekt prawie znika jako autor.
Koolhaas: Nie. Piękno tej profesji polega między innymi na nieprzewidywalności. Nie sądzę, żebym mógł wybierać swoje projekty. Muszę budować to, czego ode mnie chcą.
Dziękujemy za rozmowę.
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
W centrum Poznania, przy ulicy Wieniawskiego 21/23, powstał wyjątkowy projekt adaptacji zabytkowej k ...
„Widzę w tym działaniu powrót do sprawdzonych wzorców klasycznych miast. Kamienice tworzą kwartały w ...
Tegorocznym hasłem naszej cyklicznej konferencji będzie Low tech - high tech. W jej ramach będziemy ...
Fragment wywiadu Marzeny Mróz...
Architektura nowoczesna to cyk...
Chciałbym przeciwstawić tutaj...
Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...
Komentarze
Zaloguj się, aby dodać komentarz