Wierzę w architekturę – rozmowa z Santiago Calatravą
Data dodania: 01.01.2000 Czas czytania: ~13 min
Państwa głos został zapisany. Głosować można raz na 24 godzinny na jeden obiekt z wybranej kategorii.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera
Data dodania: 01.01.2000 Czas czytania: ~13 min
Jeśli patrzy się na nasze otoczenie i widzi się wagę architektury w wytworzonym przez człowieka środowisku, od razu rzuca się w oczy, że jej jakość ma fundamentalne znaczenie dla życia ludzi, a wpływ, jaki część architektów ma na to wykreowane środowisko, jest ogromny. Architektura ma wielki wpływ na jakość każdej sfery życia.
Większość naszych miast rozrosło się w drugiej połowie XX w. i pojawiły się tereny podmiejskie, których jedynym celem jest zapewnienie mieszkań setkom, tysiącom czy nawet milionom przyjeżdżających do nich ludzi. W efekcie, znaczna część miast wygląda strasznie. Jedyną interwencją może tam być most, stacja kolejowa czy sala koncertowa, które mogą podnieść jakość życia na tych terenach. Większość moich budynków znajduje się w centrach. Ale są wśród nich także mosty na peryferiach, lub też w miejscach, które wymagają odnowy, interwencji architektonicznej. Doskonałym przykładem jest Expo w Lizbonie. Zanim powstały tam budynki, w tym miejscu była właściwie pustynia z rafinerią ropy naftowej. W czasie kilku lat obszar ten przekształcił się w jeden z najbardziej atrakcyjnych terenów mieszkaniowych w mieście.
Tak, i w ten sposób powstają pewne charakterystyczne miejsca, z którymi ludzie mogą się identyfikować, powiedzieć, że mieszkają w pobliżu „tego” budynku. A jeżeli jest to budynek użyteczności publicznej – sprawia, że ich codzienne życie staje się wygodniejsze i przyjemniejsze.
Kiedy byłem studentem architektury w Walencji, niezwykle interesowałem się regionalną architekturą. Dużo podróżowałem po wybrzeżach Morza Śródziemnego – Hiszpanii, Północnej Afryce, Grecji i Włoszech. Regionalna architektura może być rozumiana na dwa sposoby: po pierwsze – w kontekście ekonomicznym i użycia materiałów. Używano tylko tych, które można było znaleźć w okolicy. Ale to jednocześnie rodzaj arte povera czy minimalizmu, który pozwolił osiągnąć piękno jedności z naturą i jednorodności, poprzez użycie tych samych materiałów i tradycyjnych dekoracji.
Mój wkład jest tak naprawdę bardzo skromny. To po prostu zaprojektowanie mostu czy stacji kolejowej, które będą pełnić ściśle określone funkcje. Ale z drugiej strony, mój most czy stacja są inne od pozostałych. Różnica polega na tym, że jestem przekonany, że nawet tak pospolite budynki mogą znaczyć coś więcej. Mogą nieść znaczenia symboliczne. Czasem wystarczy trochę podwyższyć budynek albo urozmaicić bryłę, by wydawało się, że ma skrzydła albo przypomina katedrę. Ludzie rozumieją tę warstwę symboliczną, więc architektura może nieść takie wartości.
Oczywiście, że potrzebujemy. Nie czyta się książki tylko dlatego, że są w niej słowa i zdania. Czyta się, szukając w niej poezji, symboli i ukrytych znaczeń. Tak samo jest z architekturą czy malarstwem. Zawsze próbujemy dotrzeć do ukrytych znaczeń, bo wiemy, że są w nich zawarte. Architektura jest sztuką i może nieść takie znaczenia. Dialog między człowiekiem a dziełem architektury zaczyna się w momencie, kiedy budynek pojmowany jest jako symbol albo znak, jeśli dostrzegamy w nim głębszy sens.
Zaczynałem w szkole artystycznej i chciałem być malarzem. Dlatego malarstwo i rzeźbę traktuję bardziej osobiście. Uważam, że są one najbardziej intymne.
Tak, i jest to bardzo proste. Różnica tkwi w skali. Kiedy patrzysz na rzeźbę, możesz powiedzieć, czy ci się ona podoba, czy ją rozumiesz, czy odkryłeś jej przesłanie, ale nie dostrzegasz tego samego w architekturze czy inżynierii, bo możesz ją dobrze poznać „od środka”, jesteś jej małą częścią. Z powodu tej wielkiej skali architektury nie dostrzegasz w niej sztuki, ani malarstwa, ani rzeźby. Tymczasem skala w architekturze jest bardzo ważna, bo jej miarą jest człowiek – jego wysokość, rozpiętość ramion, długość kroku. Wszystkie proporcje w architekturze wynikają z proporcji człowieka. A jednocześnie można rozpatrywać architekturę w czysto plastycznym aspekcie. Żadna inna sztuka nie jest tak złożona.
Słowo sztuka pochodzi od wyrazu “artefakt”, oznaczającego wytwór człowieka, coś „sztucznego”. Sztuka, sztuczność i dzieło sztuki (artefakt) mają w łacinie ten sam źródłosłów. Grecy natomiast sztukę nazywali „techne”. A od tego wywodzi się słowo „technika”. Istnieje więc niezaprzeczalny związek między techniką i sztuką.
Dokładnie tak. Ale dla Greków sztuka polegała na umiejętnościach. W ten sposób architekt był tak samo artystą jak malarz czy rzeźbiarz. Nie ma wątpliwości, że architekt, który wkłada serce w swoją pracę i który chce za jej pośrednictwem coś przekazać, jest artystą.
Kiedy projektowałem ten budynek, nie mogłem pominąć faktu, że z tej okolicy pochodził Frank Lloyd Wright. Konieczny był dialog z jego twórczością, jej relacjami z otoczeniem, a także jego intelektem.
Tak, bo przecież nie jestem Frankiem Lloydem Wrightem. Ale duch, rozpoznawalny we wspaniałym amerykańskim krajobrazie, jest ten sam. Kiedy stoisz na brzegu jeziora, nie widzisz jego krańców i wydaje ci się, że to ocean. Za tobą jest miasto, bardzo młode w porównaniu z europejskimi i dlatego ma wielki potencjał, a architekt może mieć naprawdę istotny wpływ na jego rozwój. Budynek, który stanie w takim miejscu, na nowo je zdefiniuje. Chodziło więc nie tylko o to, by zaprojektować budynek, ale też stworzyć mały, nowy kawałek miasta.
To trudne pytanie. Na pewno nie w XX-wiecznym rozumieniu tego słowa. Wizjonerzy byli jednocześnie rewolucjonistami, a ja rewolucjonistą nie jestem. Ale mam pewną wizję architektury, którą próbuję zrealizować w swoich budynkach. To nie mesjanizm czy profetyzm, ale wewnętrzna wiara, że można coś przekazać za pośrednictwem architektury i ludzie to zrozumieją. Ta wizja rodzi się wewnątrz i potrzeba trochę odwagi, żeby pokazać ją ludziom.
Rzeczywiście. Dużo rysuję, bo uważam, że jeden rysunek może wyjaśnić więcej niż tysiąc słów.
Pierwszym elementem, który mówi coś o duszy miejsca, jest krajobraz. Potem pojawiają się inne ważne aspekty, przy czym nie można poprzestać wyłącznie na zjawiskach obecnych. Trzeba poznać historię miejsca, podstawy antropologii. Proces projektowania rzadko kończy się na jednym projekcie. Np. kiedy pracowaliśmy nad mostem w Jerozolimie, powstały trzy koncepcje, na ich podstawie zrobiliśmy modele, które zabraliśmy na miejsce, żeby sprawdzić, jak się w nim sprawdzają i wybrać najlepszy. Było to konieczne, bo to bardzo ważne miejsce w mieście, rodzaj bramy wjazdowej.
Tak, mosty Paryża czy Londynu, takie jak Le Pont Neuf czy Tower Bridge, są symbolami miast. Patrzysz na nie i wiesz, gdzie jesteś. Poprzednie pokolenia budowały mosty jako coś wyjątkowego. Nasze traktuje je zupełnie inaczej. Swoimi projektami chcę przypomnieć ludziom, że są one bardzo ważne. Wyobraźcie sobie sztukę XX w. bez Golden Gate – byłaby znacznie uboższa.
Wtedy potrzeba czasu. Dwóch, trzech tygodni, czasem nawet kilku miesięcy. Potem wracasz do tego problemu i okazuje się, że wiesz, co masz robić.
Trzeba mieć odwagę, żeby to zrobić
Kilka razy. Zdarza się, że nie jestem gotowy i potrzebuję więcej czasu. Kiedy patrzy się w przeszłość, na takich wielkich architektów XX w., jak Frank Lloyd Wright czy Louis Kahn, wyraźnie widać, że stworzyli ograniczoną liczbę projektów. Przeważnie można je policzyć na palcach jednej ręki.
To prawdziwa tyrania. Okropnie się pracuje, kiedy musisz robić wiele rzeczy na raz.
Na początku mojej pracy szukałem przede wszystkim wzorów, które pozwoliłyby mi wyzwolić się od akademickich standardów. Pierwszą rzeczą, do jakiej doszedłem, była renesansowa, włoska sentencja: „l’architectura depende del la membra del’uomo”. Oznacza to, że architektura wynika z proporcji ludzkich członków. Człowiek stał się kanonem nie tylko dla miar i proporcji, ale dla całego budynku w ogóle. Co ciekawe, łatwiej to zobaczyć okiem inżyniera niż architekta, bo inżynieria jest w istocie bardzo związana z empiryzmem. A empiryzm to doświadczalne rozumienie rzeczywistości.
Właśnie. Relacje między inżynierią i naturą są wspaniałym zjawiskiem. Inspirujemy się wodą, ziemią, tworzymy kratery. Czerpiemy wzory z natury i przenosimy je do zupełnie innego świata – świata stworzonego przez nasz umysł. W ten sposób stają się one, lub przynajmniej mogą się stać, dziełami sztuki. Budynki są kojarzone z żywymi istotami, bo ludzie potrzebują metafor, żeby coś opisać, wyrazić zachwyt nad budynkiem. Victor Hugo, którego bardzo cenię, we wspaniałej książce „Notre Dame de Paris” porównał katedrę do zwierzęcia. Metafora jest kluczem do zrozumienia pewnych problemów.
Tak. To wynika ze sposobu naszego pojmowania.
Bardzo istotnym problemem w przypadku tego budynku było przekazanie czegoś, co miało dla mnie jasny, symboliczny charakter, bo to miejsce jest bardzo ważne. W żadnym innym projekcie nie zawarłem tylu emocji. Ma to duże znaczenie także z punktu widzenia klienta – Port Authority, który miał siedzibę w jednaj z wież WTC. Dla mnie dziecko jest z jednej strony symbolem przyszłych generacji, z drugiej – uosabia afirmację życia.
Wystarczy, że zrozumie je jedna osoba, bo wtedy może je przekazać i wiele dzieci, nawet tych jeszcze nienarodzonych, również je zrozumie, a to jest jednym z naszych celów. Jest wiele pomników, których przesłanie jest wyryte w kamieniu i nikt go nie czyta, nikt o nie nie dba. Może 11 września każdego roku ludzie, patrząc na ten budynek, będą sobie uświadamiać, że tego dnia stało się coś ważnego, co zmieniło życie wielu ludzi, życie miasta i całego świata.
To wielkie ryzyko. Nie powinno się dublować samego siebie, bo powtarzanie zaciera siłę wyrazu budynków. Le Corbusier stworzył kilkanaście obiektów, Gaudi kilka, Louis Kahn – może dziesięć. I myślę, że to w zupełności wystarczy. Powinno się unikać powtarzania, bo prowadzi ono do kakofonii.
Bardzo lubię stację Stadelhofen, doskonale pamiętam każdy jej szczegół. Ale za najważniejszy budynek uważam Ground Zero. Zresztą nie tylko ja, ale cały mój zespół. To owoc naszej dojrzałości, w nim zawarliśmy najgłębsze przesłanie.
Źródło: BBC 3
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
High House to wynik gruntownej renowacji pięciometrowej szerokości miejskiej szeregówki na przedmieś ...
W epoce koncepcji Medycyny opartej na wartościach (Value Based Healthcare VBC) zainicjowanej przez h ...
Dewzrost to pojęcie, które od dawna już definiuje myślenie, którego celem jest alternatywne ukierunk ...
Fragment wywiadu Marzeny Mróz...
Architektura nowoczesna to cyk...
Chciałbym przeciwstawić tutaj...
Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...
Komentarze
Zaloguj się, aby dodać komentarz