Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Erick van Egeraat - w Rosji projektuje się inaczej

 

Czas czytania: ~12 min


GgWmEtNvZuMIZKcJT2gIpHcmdgi4dhebhGe35P89jPYDBcHXxyGz1n2gW96p_egeraat.jpg
To bardzo stymulujące działać w kraju, w którym realia architektoniczne i projektowe są tak różne od tych, które znałem do tej pory. – mówi w wywiadzie Erick van Egeraat
dL8l6tq4iITz0IIN6hdm96Jqbx8hoa9fMU4y6zyQFyFoK7NbhnxXTPvBB1Ay_egerfederation-island.jpg
Zamierza Pan wziąć udział w tegorocznym weneckim biennale Architektury? Jakie projekty pan pokaże? (wywiad z 28. 08. 08 – przyp. red.)

Tak, Grigory Revezin, kurator Pawilonu Rosyjskiego na Biennale, zaprosił mnie do udziału w wystawie. Zdecydowałem, że pokażę mój projekt Biblioteki Narodowej w stolicy Tatarstanu, Kazaniu.

Czy uczestniczył Pan już pan wcześniej w Biennale?

Tak, kilka lat temu. Pokazywałem wówczas moją koncepcję dzielnicy w Amsterdamie. Był to wyjątkowy projekt – wielkie założenie urbanistyczne i architektoniczne. W projektowaniu miasta najważniejsza jest funkcjonalność i udogodnienia. Moim celem, oprócz tego, było zbudowanie wspólnej przestrzeni społecznej w jednolitym architektonicznym stylu.

Jakie korzyści mają architekci z udziału w tego typu przedsięwzięciu?

Właściwie nigdy nie myślałem o Biennale w kategorii tego, co mogę tam zyskać lub stracić. Z jednej strony, gromadzi ono architektów, których twórczość znacznie odbiega od tego, co jest przeważnie projektowane przez „wszystkich”. To oczywiste, że wielkim przywilejem jest znalezienie się w gronie architektów, projektujących niezwykłe budynki. Ale, szczerze mówiąc, wartość Biennale polega nie tyle na możliwości pokazania swoich projektów, co raczej zobaczenia, co się dzieje w moim zawodzie na najwyższym światowym poziomie. Nie chodzi o szansę zdobycia klientów czy nowych kontaktów, ale o to, że mogę porównać moją aktywność zawodową, z tym, co zrobili moi koledzy po fachu.

Jednym z Pana najbardziej znanych projektów w Rosji jest sztuczna Wyspa Federacji przy wybrzeżu Soczi. Na jakim etapie jest teraz projekt?

Skończyliśmy już pierwszą fazę prac nad projektem, polegającą na rozplanowaniu terenu. W ten sposób projekt Federacji Wysp stał się częścią regionalnego planu rozwoju Kraju Krasnodarskiego. To bardzo ważne, bo lokalizacja i podstawowe wymiary projektowanej działki są zdeterminowane przez planowanie urbanistyczne. W tej chwili pracujemy nad techniczną stroną projektu – jak fizycznie stworzyć archipelag. To najtrudniejsza część realizacji, zaraz po opracowaniu metody stworzenia sztucznej wyspy, na której można coś zbudować. Tą częścią projektu kierują duńscy specjaliści – ludzie, których zadaniem jest znaleźć najlepszy możliwy sposób „produkowania” wysp z inżynieryjnego punktu widzenia.

Pracuje Pan też nad planem urbanistycznym dla miasta Chanty-Mansyjsk (zachodnia Syberia). Jaki kierunek rozwoju miasta przewiduje Pana projekt?

Po pierwsze, chciałbym podkreślić, że plan dla Chanty-Mansyjska jest całościowym projektem, łączącym nowoczesną architekturę i renowację terytorium, które już jest użytkowane. Nowoczesne miasta niesamowicie różnią się od tych, które powstały w czasach sowieckich. Wówczas większość projektów powstawała dla terenów nierozwiniętych. Projektowanie polegało ma tym, że analizowano sytuację w istniejących miastach – jak dużo jest tam samochodów, szkół i innych niezbędnych obiektów i na tej podstawie określano, o ile więcej potrzeba, żeby poprawić sytuację. Traktowano te szacunki jako podstawowe założenie planu urbanistycznego. Może nie powstawały wtedy naprawdę piękne budynki, ale za to wszystko musiało być funkcjonalne i bazować na racjonalnych analizach.
Później, w ostatniej dekadzie, rozwój urbanistyczny Moskwy i całej Rosji, polegał głównie na wznoszeniu odrębnych, niezależnych obiektów. Tak też było w Chanty-Mansyjsku. Oczywiście, jak wszędzie, w Rosji też pojawiali się w latach 90-tych ludzie, którzy chcieli stworzyć coś nowego. Tyle, że nie udoskonalali oni samych miast, ich wewnętrznego układu, a jedynie rozszerzali ich granice albo zabudowywali wolne działki.
Pierwszy krok, zanim zacznie się budować, to znalezienie miejsca, w którym konstrukcja projektu może być bez problemów zrealizowana. Wiadomo, że nikt z własnej woli nie wybierze najtrudniejszego miejsca, prawda? Dlatego też, jeśli nie obowiązuje żaden odgórny projekt systematyzujący rozwój miast, zaczynają się one rozszerzać szybko i chaotycznie. Budowanie na wolnych działkach jest najprostszym i najwygodniejszym sposobem ich rozwoju. Niestety, w wielu miastach – nie tylko mniejszych, jak np. Chanty, ale też w większych, jak St. Petersburg i Moskwa, projekty nowej zabudowy ignorują potrzeby renowacji terenów miejskich i przekształcają miasta w piekło, ponieważ wyolbrzymiają ich rozrastanie się zamiast udoskonalać ich wewnętrzną przestrzeń.
W Chanty-Mansyjsku naszym celem nie było powiększanie miasta: staraliśmy się sprawić, żeby było bardziej atrakcyjne, żeby pozostało w swoich granicach, ale z podwojoną liczbą budynków i innych struktur. Wierzę, że takie rozwiązanie ma szczególne znaczenie, bo dopóki miasto nie stanie się zwarte, będzie się zmagać z problemami infrastrukturalnymi i transportowymi. Właśnie to zaproponowaliśmy władzom Chanty-Mansyjska – nie wychodzić poza granice miasta, ale sprawić, że będzie bardziej efektywnie wykorzystywało swoją przestrzeń.

Który z projektów dla Chanty-Mansyjska uważa Pan za najbardziej interesujący?

Chyba wieżę, którą zaprojektuje Sir Norman Foster. Myślę, że ta architektoniczna konstrukcja będzie miała znaczący wpływ na rozwój biznesu w mieście. Po pierwsze, przyciągnie tu nowych ludzi z Autonomicznego Okręgu Chanty-Mansyjskiego (Jurga). Po drugie, wprowadzi nowe usługi: np. w tej chwili nie ma w mieście wielu dobrych hoteli, a w wieżowcu Fostera znajdzie się hotel pięciogwiazdkowy. Podobnie jest z rozrywkami i centrum handlowym – w mieście ich praktycznie nie ma, a w tym wieżowcu się pojawią. Po trzecie, budynek zapewni miastu lepszą identyfikację wizualną, będzie rozpoznawalnym, kojarzonym z nim obrazem. Poza tym, pracuję nad kilkoma interesującymi projektami – np. centrum rozrywkowym w północnej części miasta i klubem szachowym i bilardowym w centrum. Ten ostatni powstanie na Mistrzostwa Świata w Szachach w 2010 r.

Właściwie dlaczego Chanty-Mansyjsk potrzebuje tego rodzaju przedsięwzięcia? Przecież nie należy do największych miast w Rosji.

Z jednej strony, Chanty-Mansyjsk skupia znacznie mniej ważnych funkcji, niż np. Moskwa, która cały czas przyciąga ogromną liczbę ludzi. Ale chociaż Chanty-Mansyjsk nie jest tak dużym miastem, odgrywa ważną rolę ekonomiczną. Produkuje 60% rosyjskich zasobów ropy naftowej i nawet jeśli nie ma dużej stałej populacji, wielka liczba ludzi musi tu przyjeżdżać. Więc miasto powinno się rozwijać i wprowadzać nowe udogodnienia. Nie może być po prostu miejscem, gdzie produkuje się ropę, a ludzie czasami przyjeżdżają tam w interesach. Jego mieszkańcy, choć tymczasowi, nie mogą się tu czuć jak na końcu świata. Chanty-Mansyjsk obsługuje znacznie większy obszar niż samo miasto. To dlatego logicznym jest wznoszenie w nim budynków, pełniących specjalne funkcje.

Prowadzi Pan w Rosji inne zintegrowane projekty, poza Chanty-Mansyjskiem i archipelagiem Wysp Federacji?

Nie pracujemy nad projektem podobnym do archipelagu w żadnym innym miejscu, ponieważ jest to on unikatowy, wręcz symboliczny. Ale jest kilka miast, w których, podobnie jak w Chanty-Mansyjsku, prowadzimy negocjacje nad kompleksowymi planami zabudowy, na przykład dla miasta Perm. Głównym zagadnieniem jest jego przebudowa i reorganizacja, które pozwolą uniknąć zbędnej ekspansji terytorialnej.

Czy jest jakieś miasto w Rosji, które uważa Pan za zawodowe wyzwanie?

Myślę, że mógłby nim być Władywostok, ponieważ ma ogromne problemy i możliwości. Chętnie bym się nimi zajął, zwłaszcza w związku z planowanym szczytem APEC (forum współpracy gospodarczej państw Azji i Pacyfiku).

Trudno pracuje się Panu w Rosji?

Cóż, są w życiu dwie ścieżki: albo pracujesz zgodnie z ustalonymi wzorcami, które są „zawsze słuszne”, albo robisz wszystko po swojemu i idziesz własną drogą. To samo dotyczy norm konstrukcyjnych i regulacji – chociaż istnieją, każde miasto, każde państwo, każda część świata jest pod tym względem indywidualna. Jeżeli nie masz jakichkolwiek związków z miastem, nie możesz nic dla niego zaprojektować. Jestem tu, bo wiem, jak najlepiej zaprojektować poszczególne obiekty, ale współpracuję z miejscowymi architektami, bo lepiej znają swoje miasto. Dlatego potrzebuję ich pomocy. Rzecz jasna, w Rosji projektuje się inaczej. Ale to właśnie dlatego tu pracuję. Uważam, że to bardzo stymulujące działać w kraju, w którym realia architektoniczne i projektowe są tak różne od tych, które znałem do tej pory.

Czy miał Pan jakieś problemy pracując w Rosji?

Oczywiście, ale mam je też w każdym innym kraju. To właśnie trudności, które wyróżniają Rosję od innych krajów, sprawiają, że ma swoją specyfikę. W moim kraju wszystko jest dobrze zorganizowane, transparentne. Ale to nie sprawia, że nasze miasta są najpiękniejsze na świecie. Raczej odwrotnie – są potwornie nudne. Albo weźmy Niemców – ich projekty są absolutnie przeciętne. Tymczasem w Rosja ma jedna wyróżniającą cechę: ludzie tutaj myślą w większej skali. Często mówię: „Ten projekt jest za duży. Musi być mniejszy” na co Rosjanie odpowiadają: „A niby czemu? Co złego jest w dużym projekcie?”

Wróćmy do problemów, związanych z pracą w tym kraju. Czy było Panu trudno podjąć rosyjski projekt po bardzo nieprzyjemnym doświadczeniu, jakie Pan miał z jedną z tutejszych firm? (Międzynarodowy Sąd Arbitrażowy w Sztokholmie nakazał deweloperowi Capital Group wypłacenie van Egeraatowi 2,8 miliona dolarów w ramach odszkodowania za bezprawne wykorzystanie jego projektu w dwóch moskiewskich wieżowcach – przyp. red)

Kiedy to się stało, byłem pewien, że przyczyną tego konfliktu nie była specyficzna rosyjska mentalność, ale w sposób działania konkretnej firmy. Co więcej, miałem zarówno dobre, jak i złe doświadczenia, pracując w innych krajach. Byłem więc pewien, że ta sytuacja nie powtórzy się z kolejnym projektem. Całą swoją energię skupiłem na tym, żeby zakończył się on sukcesem. Bardzo lubię Rosjan – nie tylko z Moskwy, ale z całego kraju i nie pozwolę, żeby jakieś negatywne doświadczenie mnie przytłoczyło.

Pańska firma ma w Moskwie biuro, w którym pracują rosyjscy architekci. Według jakiego klucza dobierał pan swoją kadrę.

Mam sześć biur w różnych krajach, więc nie można powiedzieć, że mam jedną główną siedzibę i kilka filii. Raczej mam jedno biuro, które ma siedziby w kilku krajach. W sumie, zatrudniam mniej więcej 150-160 osób, z czego 90% to architekci. Około 25 osób pracuje w Rosji. Kiedy kompletuję załogę, przede wszystkim wybieram architektów – ludzi, którzy są w stanie stworzyć coś ciekawego. Narodowość nie ma najmniejszego znaczenia. Podstawowym wymogiem jest, by wszyscy nasi pracownicy praktykowali wcześniej nie tylko w swojej pracowni, ale też w innych biurach przez co najmniej pół roku. Jeżeli spełniają ten warunek, jesteśmy gotowi zatrudnić każdego z uniwersyteckim tytułem i międzynarodowymi zainteresowaniami w dziedzinie architektury.

Co Pan sądzi o poziomie nauczania architektury w Rosji?

Cóż, z jednej strony, pod względem technologicznym, szkoły architektoniczne w Niemczech i w Holandii, zrobiły znacznie większy postęp, niż w Rosji. Dotyczy to szczególnie prowincji. Z drugiej strony, poziom technicznego i projektowego przygotowania studentów z Kazania, którzy byli na stażu w mojej firmie, mogę z czystym sumieniem określić słowem „super”. Podczas dwóch, trzech miesięcy pracy z nami jeszcze się rozwinęli. Więc nie mógłbym powiedzieć, czym ta edukacja się różni. Jeżeli miałbym wybór między studentami z Kazania i studentami z Akademii Sztuk Pięknych w Wenecji, nie jestem pewien, kogo bym wolał…

Realizacja Pana głównych projektów w Rosji jest w toku. W jaki sposób Pan je nadzoruje?

W innych krajach nie tylko nadzorujemy proces konstrukcji, ale wręcz nim zarządzamy. Na przykład w Niemczech i w moim kraju administrujemy całym procesem budowy, kontrolując realizację projektu na placu budowy. Kiedy próbowałem podjąć ten temat z moimi rosyjskimi kolegami, powiedzieli mi: „Nie, nie! My tylko projektujemy, nie zarządzamy realizacją!”

Ile projektów realizuje Pan teraz w Rosji?

Około piętnastu-szesnastu. Ale nie lubię mówić o projektach, które jeszcze muszą zostać dokończone. Mam kilka projektów dla Moskwy i chętnie o nich opowiem, kiedy będą skończone.

Dlaczego znaczna część Pana projektów jest zlokalizowana poza Moskwą i Petersburgiem?

Projektujemy i w Moskwie, i w St. Petersburgu. W tym drugim mieście pracujemy teraz nad dwoma projektami. Ale owszem – więcej projektów wykonujemy dla prowincji. Prawda jest taka, że w tych dwóch największych miastach realizuje się tak wiele projektów, że architekci nie muszą konkurować o klienta, czy tworzyć czegoś wyjątkowego. Wystarczy, żeby projekt spełniał podstawowe standardy.
Ale jest też silna pokusa, żeby w prowincjonalnych projektach stosować niższe standardy architektoniczne. Firmy często nie zawracają sobie głowy, żeby ich projekty reprezentowały naprawdę wysoką jakość. Wszystko, czego trzeba, to przeciętny poziom. Nie zgadzam się z tym i dlatego staram się wprowadzać nowe standardy w prowincjonalnych miastach.

Źródło: Moscow News Weekly
bD0O5TQCgsikV6Rp75DeWqFnE1n7J8auzHrjfWmy0Zk23SwoOYe3n5VeIrzC_egerglinka-st-petersburg.jpg
h3es47QyVrYYTlXrxJ9nvGCsgZQGwoGe9jKBb2TyCfWfIKgywF60JZAn2bnx_egernational-library-in-kazan.jpg
oxGpBsj2YvmtBjpN1Ea65E72x3gT8Xhz6snjTe8jRcbO9oVidDVbvhT1WQSM_egertatarstan-national-library-in-kazan.jpg

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Historyczna wieża ciśnień i Park Nauki Torus w Ciechanowie. Nowe realizacje.
Historyczna wieża ciśnień i Park Nauki Torus w Ciechanowie. Nowe realizacje.

Zbudowana w latach 70. według projektu warszawskiego architekta Jerzego Bogusławskiego wieża ciśnień ...

Najwyższy w Chorzowie
Najwyższy w Chorzowie

W czerwcu 2023 roku na chorzowskim Osiedlu Różanka rozpoczęła się budowa najwyższego budynku mieszka ...

Biura dla studentów
Biura dla studentów

Lipowy Office Park przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie został wybudowany w 2009 roku przez firmę Ho ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Sylwetki
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera