Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do naszego newslettera


Zgniatacze pudeł

 

Czas czytania: ~5 min


Architekci dekonstrukcji Według Marka Wrigleya, autora wstępu do katalogu wystawy „Architektura dekonstrukcji” pokazanej w nowojorskim MOMA w 1988 roku i uważanej za początek dekonstrukcji w architekturze, naturalnym dążeniem klasycznie ukształtowanego architekta jest tworzenie brył czystych, bez elementów konstrukcyjnie nieuzasadnionych. Takie, nie wypływające z logiki konstrukcji, elementy traktowane są jako skaza i sprowadzane do rangi ornamentu.
Architekci dekonstrukcji zakwestionowali to klasyczne podejście do budynku. Uznali, że nieczystość jest nierozerwalnie związana z jego strukturą, a ich zadaniem jest jej wydobycie. Zatem zagłębili się w tradycję architektury, doprowadzając do ujawnienia jej dotąd nie odkrytych, potencjalnych właściwości. Wrigley dla opisania tego procesu posługuje się metaforą porównującą działalność architekta do czegoś między terapią psychoanalityczną a brutalnym przesłuchaniem: Architekt dekonstrukcji nie jest tym, który demontuje budynki, ale tym, który lokalizuje wrodzone problemy w ich obrębie. Kładzie na kanapie czyste formy architektonicznej tradycji i usiłuje zidentyfikować symptomy tłumionej frustracji. Nieczystość jest wydobywana poprzez kombinację delikatnej perswazji i gwałtownej tortury”.
Krok i dwa kroki Dobrą ilustracją takiego procesu są licznie i chętnie przez architektów dekonstrukcji wykonywane „renowacje”, czyli przebudowy lub dobudówki do wcześniej istniejących budynków. Jedną z bardziej znanych tego typu realizacji jest tzw. Dom Gehry’ego (1978-88). Pierwotny, niczym niewyróżniający się dom podmiejski został rozbity przez system zazębiających się i kolidujących ze sobą nawzajem dobudówek, które sprawiają wrażenie, że wychodzą z wnętrza pierwotnej struktury. Wydają się wyłazić z jej środka, w jednych miejscach zdzierając całkowicie zewnętrzną powłokę i ukazując konstrukcję domu, a w innych unosząc ją jedynie i tworząc pustą przestrzeń poddającą w wątpliwość tradycyjną opozycję między tym, co wewnętrzne i zewnętrzne. Wrażenie to potęgują dodatkowo dziwne, poskręcane formy wypełniające ogród. Wydają się wysypywać z pęknięcia w ścianie.
ExBrmBSa9Noc3amtxMlPLx99SxxsHNrbBOhv220CEwruB6hwhYoth1wMBLzJ_loyola1.jpg
Inną, interesującą zarówno pod względem formalnym, jak i funkcjonalnym, przebudową autorstwa Franka Gehry’ego jest kompleks budynków Szkoły Prawniczej Loyola w Los Angeles (1981-84). Jego zadaniem było stworzenie przestrzeni dostosowanej do pełnienia różnych zadań, od biur i sal wykładowych, aż po kaplicę uczelnianą, Gehry zdecydował się na przełamanie zasady jednorodności kompleksu rozbijając go na niezależne od siebie, zróżnicowane w planie i materiale obiekty swobodnie rozmieszczone w obrębie dziedzińca. Jedynie mniejsze sale seminaryjne i pomieszczenia administracyjne zamknął w jednym dużym budynku, zbudowanym na planie prostokąta. Jego elewację urozmaicił głęboko cofniętymi w ścianę, prostokątnymi otworami okiennymi. To funkcjonalne rozdzielenie poszczególnych pomieszczeń uczelnianych było zabiegiem mającym na celu uczynienie z kompleksu zminiaturyzowanego odpowiednika narastającej przez lata, zróżnicowanej zabudowy placu miejskiego, co zdaje się podkreślać użycie pewnych cytatów z klasycznego języka architektonicznego zabudowy Forum Romanum (m.in. portyk kolumnowy przed wejściem do kaplicy). W przypadku Szkoły Prawniczej Loyola zaprzeczenie zasadzie jednorodności formalnej budynku poszło więc o jeden stopień dalej niż w rozwiązaniach zastosowanych w domu własnym architekta: tu forma już nie tylko pęka i rozrasta się, wchodząc w otaczającą przestrzeń, ale wręcz rozpada się i mnoży tworząc obiekty autonomiczne, niezależne od macierzystej struktury.
oiZpcLav4nmYAzcSovOFzywNUo8JsXbEkCUOF5ReOuocMACrn6SKBxQtWa0K_loyola3.jpg
Dekonstrukcja to nie destrukcja Powyższe przykłady uświadamiają, że dekonstrukcja to nie destrukcja. Dekonstrukcja to nie łamanie, przecinanie czy nakłuwanie formy, ponieważ takie działania zewnętrzne nie byłyby równoznaczne z wyczuwalnym, budującym napięcie zagrożeniem, ale ze zwykłym niszczeniem. Zniszczona bryła jest pozbawiona tej specyficznie dekonstruktywistycznej dynamiki, którą zapewnia dopiero doprowadzenie jej do krawędzi stabilności. Wigley porównuje ten proces do rodzaju infekcji, która rozbija formę od środka. Szczególnie wyraźnie widać ją na przykładzie przebudowy dachu wiedeńskiego budynku autorstwa biura Coop Himmelblau. W przebudowie Prixa i Swiczinskyego stabilna, tradycyjna forma pierwotnego budynku została skażona przez niestabilną bimorficzną, metalową konstrukcję przywodzącą na myśl szkielet jakiegoś organizmu, albo ostrze wyrzynające się z naroża dachu. Te dynamiczne formy to efekt specyficznego sposobu projektowania, jaki opracowali architekci Coop Himmelblau, który określają bądź niemieckim pojęciem Entwurf (według nich dobrze oddaje podświadomy aspekt szybkiego, często wykonywanego z zamkniętymi oczami rysunku koncepcyjnego), bądź jako „psychogram”. Taki wstępny, często niezwykle ekspresyjny zapis pewnych nieuświadomionych intuicji na zadany temat stanowił w tym przypadku podstawę dla dalszej pracy nad obiektem. Jak widać destabilizacja czystej formy nie musiała być dekonstrukcją czegoś zastanego. Przeciwnie, rozbite struktury brały początek z niesprecyzowanych pokładów uczuć, które - przełożone na papier - stawały się „zapisami linii energii”. To otwiera przed dekonstrukcją zupełnie nowe obszary, w których nie jest ona tylko negacją, rozbiciem tradycji, ale jest w stanie generować nowe formy. Może stać się architekturą obiektywną w znaczeniu bottom up, architektury zaczynającej od niczego i z niczego kreującej coś, do czego wcześniej nasze oko nie miało dostępu. Konstrukcja przestaje być determinantą tzw. dobrej architektury. Dekonstrukcję z jej specyficznym podejściem do tradycji można więc uznać za istotny punkt zwrotny w historii architektury XX wieku, wprowadzający jej estetykę na zupełnie nowe obszary. Pewne jej założenia na pewno silnie zaważyły na wyglądzie form architektonicznych ostatnich dwudziestu lat. Najistotniejszym dziedzictwem architektonicznej dekonstrukcji pozostało jednak zanegowanie konieczności formalnej klarowności budynku. Począwszy od sukcesu pierwszych eksperymentalnych projektów Libeskinda, Tschumiego, Hadid i Eisenmana, nic już nie stało na przeszkodzie by tworzyć obiekty niepokojąco „skrzywione”, optycznie niestabilne i rozfalowane. W architekturze najnowszej zauważalna jest tendencja do coraz dalej posuniętej płynności i organiczności – cech, które są pośrednią konsekwencją formalnego rozbicia charakterystycznego dla dekonstrukcji, a które dzięki nowym technikom projektowania zatracają pierwotną kanciastość: wystarczy wymienić choćby takie nurty jak folding czy blob. Małgorzata Łyszczarz
kS4zR3jZt0pP0Se8kiwPpME9CjNlOCMbwYnDnYZsJwI6B3ZjuUGGIGUDjfFP_coopwieden.jpg

Podepnij swój artykuł

Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

tagi

Urodziny Szybu Krystyna
Urodziny Szybu Krystyna

Budowa wieży wyciągowej szybu Kaiser Wilhelm II na terenie kopalni węgla kamiennego Hohenzollern zak ...

Kultura w kasynie
Kultura w kasynie

Kasyno Kultury, placówka kulturalna działająca w Kwidzynie od końca 2023 roku mieści się w budynku o ...

E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.
E-konferencja Skorupa budynku: dachy, fasady, drewno i prefabrykacja w architekturze.

Regulacyjne i technologiczne zmiany w zakresie metod wznoszenia budynków doprowadziły w ostatnich la ...

KOMENTARZE
Komentarze
Brak komentarzy
Zaloguj się, aby dodać komentarz

Opinie
ZOBACZ TAKŻE

PRACA:
Zatrudnię
  • Zatrudnię

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera