Musimy wyjść z roli branżowca

Wywiad

Zawód architekta krajobrazu ma w Polsce zaledwie kilkunastoletnią tradycję i potrzeba jeszcze czasu, żeby uzyskał taki status, jak zawód architekta czy projektanta wnętrz. Musimy się usamodzielnić i wyjść z roli branżowca - mówi Barbara Kraus Galińska, wiceprezes Stowarzyszenia Architektów Krajobrazu.

K.A. Ilu jest architektów krajobrazu w Polsce?

B.K.G. Nasze środowisko jest małe. Są też problemy definicyjne z tym, kto właściwie jest architektem krajobrazu? Czy osoby, które skończyły studia czy też te, które działają w zawodzie. 80 procent absolwentów studiów po kierunku architektura krajobrazu zmienia profesję. To jest chyba dowód na to, że za dużo się dzisiaj kształci młodzieży. Architektura krajobrazu zrobiła się modna, powstało bardzo wiele szkół, ale moim zdaniem tych młodych ludzi przy rekrutacji na studia wprowadza się w błąd. W naszej branży nie ma tak dużo pracy projektowej, żeby rynek wchłonął kolejne zastępy absolwentów. A przy tym poziom wykształcenia znacznie się obniżył. Mam ogląd sytuacji ponieważ trafia do mnie wielu ludzi po małych uczelniach, z mniejszych miejscowości. Po studiach potrzebują oni co najmniej 2-3 lat na dojście do poziomu, na którym będą mogli działać w miarę samodzielnie. Tym bardziej, że większość nauczycieli akademickich nie jest czynna zawodowo i nie mają dużego pojęcia o praktyce. Poza tym do projektowania trzeba mieć pewne predyspozycje, którymi nie wszyscy mogą się pochwalić.

K.A. To znaczy, że architektów krajobrazu jest za dużo?

B.K.G. Myślę, że aktywnych architektów krajobrazu jest około tysiąca i w tej chwili chyba dla takiej grupy jest praca na rynku. To i tak sporo w porównaniu z innymi krajami. Na przykład w takiej Afryce Południowej jest 23 projektujących architektów krajobrazu, a w Czechach czy Słowacji kilkudziesięciu. Pracy jest mało mimo tego, że jest przecież duży rynek domów indywidualnych, ale większość ludzi, którzy budują domy zazwyczaj sama zakłada ogrody, sposobem gospodarczym. Poza tym zupełnie czymś innym jest projektowanie ogrodów, a czym innym ich zakładanie. Większość firm wykonawczych to nie są architekci krajobrazu.

K.A. A jak jest w przypadku przestrzeni publicznej?

B.K.G. Inwestor publiczny oczekuje od projektantów pełnego projektu i wysokich kwalifikacji. Jednak nie ma wiele projektów w takiej skali, jak Park Krasińskich czy Ogród w Konstancinie, którymi ostatnio się zajmowałam. Z kolei w przypadku projektów deweloperskich zazwyczaj terenem zielonym zajmuje się architekt. Architektowi krajobrazu pozostawia niewiele pola do popisu - zazwyczaj jest to tylko dobór roślin. Dlatego też Stowarzyszenie Architektów Krajobrazu dąży do tego, żeby wprowadzić w naszym zawodzie uprawnienia projektowe podobne do tych, jakie mają architekci. Zawód jest dzisiaj przecież w pełni otwarty, a inwestorzy nie wymagają od projektantów jakichś potwierdzeń kwalifikacji. Inaczej jest oczywiście w przypadku inwestorów z sektora publicznego, ale generalnie rzecz biorąc świadomość inwestorów na temat naszego zawodu nie jest zbyta wysoka. Dążymy do tego, żeby zapis o uprawieniach projektowych dla architektów krajobrazu wprowadzić do Prawa Budowlanego.

Dalsza część wywiadu w najnowszym numerze e-kwartalnika Krytyka Architektury

Nie przegap okazji!!!

zapisz się do naszego newslettera